Echhh....
Zrobię wszystko, by ten post brzmiał jak najlepiej, lecz jestem strasznie zła i rozczarowana, więc nie wiem, jak wyjdzie ;///
No więc nikt nie zgłosił się do naboru. Naturalnie macie jeszcze dużo czasu lecz powolutku przestaję wierzyć w te pięć osób. A tak szczerze, to nie wierzę już by ktokolwiek się zgłosił...
Zostałam sama tak naprawdę ze wszystkim- to fakt. Oczywiście rozumiem Olę i Agatę, nie mogę ich zmuszać do zostania, szanuję ich odejście z bloga, szkołę oraz niechęć do pisania. Wszystko rozumiem i szanuję. Jednak mimo tego sama sobie nie poradzę. Ledwo dawałam sobie radę, gdy było nas 3, więc sama na pewno nie dam rady. Nie będę pisała teraz rzeczy typu "ale spróbuję na miesiąc i zobaczymy, co z tego wyjdzie". Nie spróbuję, bo nie dam rady i sprawa zamknięta.
Ale pozostaje jedna zasadnicza sprawa- co dalej!? Nie zostawię bloga na pastwę losu blokując tylko nazwę. Za dużo serca wkładałam ja (i dziewczyny) w swoje posty, by teraz to wszystko zostawić, lub w ogóle usunąć. Ale wiem też, że nie zostanę sama, a nikt nie chce jakoś mi pomóc (chodzi o nabór, broń Boże o Olę i Agatę!). No i teraz proste i logiczne pytanie- "i co?"
Zastanawiam się nad moją koleżanką, lecz ona nie przepada za blogowaniem i istnieje duże ryzyko, że się nie zgodzi. Wiec zostaje mi tylko jedno wyjście- napisać do osób, które przegrały tamten nabór czy ciągle są zainteresowane. A jeśli nie...... o to będzie kłopot ;/
Nie będę owijała w bawełnę- nie jestem tak dobra, by ogarnąć Twittera, Facebooka (obsady) Aska, poczty i jeszcze do tego bloga całkiem sama! (Aha, przy Asku trochę pomaga mi Ola- dziękuję :D). Być może jestem słaba, nie umiem się zorganizować, znaleźć sobie czasu itp. itd. ale.... kurczę, załóżcie blog i konta blogowe i spróbować je pisać całkiem sami. Zobaczymy, czy nie będziecie mieli dość po dwóch tygodniach ;/ Cóż, ja nie wytrzymałam nawet tyle- przyznaję się i przepraszam Was. Nie jestem blogger-ką roku... Ale się staram. Staram się wszystko naprawić, ogarnąć i złożyć do kupy, abyście codziennie mogli czytać, nowe, ładnie napisane posty o najnowszych informacjach i podziwiać estetykę bloga. Ale tak się nie da, a przynajmniej samemu.
Ale pisanie sprawia, że piszę... Nie, wyszło masło maślane ;p Pisanie sprawia, że się na chwilkę uwalniam od ciężkiego dnia bieganiny i załatwiania przeróżnych spraw, relaksuję się i rozluźniam. I ja to kochałam, kocham i będę kochała. I nigdy, ani ze względu na czas ani na "samotność" z tego nie zrezygnuję.
Przez kilka dni nie spodziewajcie się nowych postów. Muszę wszystko na spokojnie przemyśleć, uspokoić się i zrelaksować- ale nie w sposób pisania postów tylko np. spotykaniu się ze znajomymi. Muszę odetchnąć, odpocząć, użyć głowy, myśleć i postawić jasno sprawę bloga.....
Ufffff.... Amen :PPP
Kasia
L ☻ K