V-lovers rosną, rosną, rosną, rosną....
W pierwszym sezonie było nas mniej. Oczywiście, to przecież jasne. Telenowela dopiero raczkowała i wielu z nas nie zaciekawiły jej reklamy z których wynikało, że serial będzie nudny. na szczęście (akurat w tym przypadku ;p) przezory mylą i po jakimś czasie wiele nowych twarzyczek zasiadło przed ekranem telewizora i zaczęło oglądać pewną telenowele, która ma dosyć ciekawą historię... i teraz, kiedy serial powoli - a może właśnie niezmiernie szybko - zbliża się ku końcowi jest nas wiele milionów. A kiedy już serial się skończy? nadal będziemy V-lovers! I niektórzy chcą o tym pamiętać BARDZIEJ ;)
Biografia i inne
Niektóre fanki postanowiły zakupić biografię Martiny aby zawsze móc przeczytać sobie o niej co nie co. Jest to dobry sposób. Co jeszcze? Plakaty? Zdjęcia powieszone na ścianie? Pokój w stylu głównej bohaterki? Wielki album zatytułowany "Violetta" (do tego chyba kiedyś wrócimy ;))? To wasz pomysł! Pamiętajcie- liczy się to, abyście zawsze po spojrzeniu na to przypominali sobie Violette. Fani tak właśnie robią. Są kreatywni! Chodź wiele z nich kupuje jednak biografie. Dlaczego? Po pierwsze- miło jest sobie przeczytać co myśli i czuje Martina, a kto lepiej to wyrazi jak nie ona sama i jej własny ojciec? Po drugie- jedyna "praca" nad tym to pójście do sklepu. Po trzecie- jest przystępna cenowo.
A INNE metody?
Powiem tu tylko o jednej- tatuaż! Stanowczo nie zachęcam, na pewno kiedyś wasza Violetto-mania się skończy a tatuaż zostanie. Chcecie być osiemdziesięcioletnimi damami w sukienkach, dostojnych kapeluszach i tatuażem "Violetta" na czole? :P Ale niektóre fanki to robią. Tini podała właśnie dalej Twetta ze zdjęciem tatuaży jednej z fanek z napisem "Tini Stoessel". No cóż- trzeba być szalonym lub BARDZO kochać tą osobę ;)
Co o tym sądzicie? Dzisiaj króciutko, przepraszam :)
Kasia
ŁADCIUCHNY ;)
OdpowiedzUsuńBez przesady z tatuażami ,ale książka może być
OdpowiedzUsuń